czwartek, 11 sierpnia 2016

Latawce sumiyoshi z miasta Yoshida 「吉田町で凧の会」


    Całkiem niedawno miałam okazję spotkać wspaniałego człowieka, rzemieślnika mieszkającego w mieście Yoshida, w którym pracuję. Pan Tsutomu Shibahara jest twórcą japońskich latawców sumiyoshi.
    Ich historia sięga okresu Sengoku (II poł. XV w do końca XVII wieku), a z miastem Yoshida związane są od czasu bitwy w zamku Koyama. Tę warownię stworzyła armia Shingen Takeda w okresie Państw Walczących. Później, gdy armia Ieyasu Tokugawa atakowała zamek, Shingen Takeda chcąc go utrzymać dla swojego wojska wzywał wsparcie właśnie za pomocą papierowego latawca. W ten sposób powstały latawce sumiyoshi (obecnie nazwa dzielnicy w Yoshida). Ta głosi legenda.
    Czas powstania samych japońskich latawców nie jest dokładnie znany. Na pytanie o ich powstanie Japończycy często odpowiadają: „podobno w IV wieku przed Chrystusem było życie. W Japonii latawce również obecne są od bardzo dawna”. Domyślałam się, że nie wiedzą kiedy powstały, ale chcą podkreślić, że są częścią ich dziedzictwa z najwcześniejszego okresu.
    W okresie Edo aż do wojny kwitła kultura puszczania latawców. Na jakiś czas o niej zapomniano, by później powróciła kultywowana przede wszystkim poprzez ogromny festiwal. Odbywa się od raz do roku i w 2016 roku miłośnicy oraz twórcy tych pięknych papierowych dzieł spotkali się po raz trzydziesty trzeci właśnie w mieście Yoshida.
    Dom pana Shibahara, a także garaż który stał się zapleczem jego pracowni są wypełnione po brzegi pięknymi malowidłami. Sam decyduje jaki będzie temat jego pracy, a także jak będą rozmieszczone postaci i symbole.


    Tworzenie latawców jest jego pasją co podkreślił w wywiadzie na tegorocznym festiwalu „Jeśli ktoś nie kocha tworzenia latawców, powinien natychmiast zaprzestać ich wyrobu. W życiu powinno się robić tylko to, co jest naszą prawdziwą pasją. Szczególnie, jeśli chodzi o latawce”. Jego celem jest zarażanie swoją pasją innych, a także przekazywanie wiedzy o robieniu latawców kolejnym pokoleniom. Ma wielu uczniów, a grupa twórców latawców, do której należy bardzo często podróżowała za ocean by prezentować wykonane przez siebie prace. Byli także w Europie, między innymi na Litwę, do Estonii, Wielkiej Brytanii oraz Francji. Wielokrotnie byli w Chinach. Sam pan Shibahara choć niewiele podróżuje to wysyła swoje prace na cały świat: w tym do Indii i na Hawaje. Istotne jest to, że idea jest dla niego dużo bardziej istotna niż zarobki: najczęściej sprzedaje swoje prace w takiej cenie by pokryć koszty materiałów, z których zostały wytworzone.
    Nie ma jednego wzoru, na którym opiera każdy wytwarzany przez siebie latawiec. Dla lotniska w Shizuoce stworzył ogromne dwumetrowe, latawce w kształcie węgorzy, a dla ratusza w mieście Yoshida zrobił latawiec o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych, na którym namalował słynna bitwę między wojskami Tokugawa i Takeda. Poza corocznym festiwalem w Yoshida, pan Shibahara organizuje mniejsze spotkania z Brazylijczykami i Hindusami. I to właśnie wpływy tych dwóch narodowości widoczne są, w niektórych jego pracach. Dla małych dzieci robi małe latawce ze specjalnego, bardzo lekkiego bambusa.
    Latawce tworzone są z bambusów, które wysychały ponad 40 lat (jednak jest to zależne od rodzaju i przeznaczenia latawca) a także japońskiego papieru 和紙「わし」washi – i to właśnie ten ostatni materiał jest najdroższy.  W sumie są cztery rodzaje bambusa i cztery rodzaje japońskiego papieru do wykonywania latawców. Jednakże głównie papier determinuje cenę latawców rzemieślnika z Yoshida.
Głównymi tematami jego prac jest historia i legendy Japonii, a przede wszystkim miasta Yoshida, a także symbolika jego miasta i prefektury Shizuoka. Jednak nie tylko to. Często maluje gejsze, chińskiego smoka i buddę.
    Wykonanie jednego z latawców, które ma zaplanowane jako upominki i prezenty trwa półtorej dnia. W ten czas wliczane jest również wysychanie farby. Tworzy latawce o różnych rozmiarach, począwszy od takich które mieszczą się na kartce A4 poprzez taki jak ten w ratuszu w mieście Yoshida.
    W ramach swojej pracy wolontariackiej na rzecz społeczeństwa uczy tworzenia latawców dzieci i młodzież ze Szkoły Specjalnej w Yoshida.





„Panie Shibahara, jaka jest tradycja puszczania latawców? Czy są jakieś zasady, których pod żadnym pozorem nie wolno złamać?”
„Pani Aga, może gdybyśmy mieli cały dzień mógłbym panią chociaż wprowadzić w świat miłośników latawców. Teraz jednak musi pani wystarczyć obraz na latawcu, który pani podarowałem”


Udało mi się w końcu dowiedzieć jaka jest najważniejsza reguła: latawców się nie naprawia, tak jak wielu rzeczy w życiu nie można naprawić.

Kultura tworzenia japońskich latawców jest bardzo piękna, ale niestety prawie całkiem zapomniana na świecie. W Japonii niestety też.


1 komentarz:

  1. Przepiękne prace, Nawet nie masz pojęcia,jak Ci zazdroszcze wyjazdu do Japonii. Tak jak pisalam na facebooku,mi to na razie nie było dane i zobaczymy,czy w ogóle będzie. Czy mogłabym Cie prosić o dodanie do bloga spisu treści? O wiele łatwiej przeglądałoby się starsze posty i komentowalo:) Możesz mnie również informować o kazdym wpisie przez fejsa,zawsze chętnie przeczytam ciekawostki z Japonii:)
    Jakbyś miała ochote,to wpadaj do mnie:) niedługo zajmę się kuchnią japońską:)

    www.japonskiwachlarz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń