niedziela, 16 lipca 2017

Make peace with yourself & keep loving Japan.


Przez prawie półtorej roku żyłam w przekonaniu, że moje życiowe turbulencje w Japonii były spowodowane lekkomyślnością, słabością, a w końcu głupotą.
Oczywiście, nadal jestem świadoma tego, że przez 365 dni wzlotów i upadków w Kraju Kwitnącej Wiśni popełniłam bardzo wiele błędów, ale... Już wiem, że to przez co przechodziłam to nic nadzwyczajnego, a wspaniali socjologowie opracowali nawet schemat by opisać to zjawisko.

Szok kulturowy

Każdy gdzieś słyszał, niektórym rzuciło się w oczy, gdy czytali gazetę, ale czy osoby zainteresowane innymi kulturami zapytane ad hoc potrafiłyby opisać wszystkie pięć etapów szoku kulturowego?
Mało prawdopodobne.
Siedząc na szkoleniu z nauki o komunikacji pomyślałam nawet przez chwilę, że nauczyciele języków obcych na pierwszych zajęciach z każdą grupą powinni opowiadać o tym zjawisku. Później jednak doszłam do wniosku, że to nie miałoby sensu. Ten, kto nie przeszedł przez wszystkie pięć etapów szoku kulturowego nie zrozumie tego procesu. Bo nie da się wskazać ram czasowych przechodzenia między jednym etapem, a kolejnym. Podejrzewam też, że u każdego symptomy są inne, ale sprowadzają się do tego samego.

Patrząc na siebie i moje otoczenie w szkole językowej mogę powiedzieć...

✔Etap miesiąca miodowego
Rozpoczęcie nauki. Pierwszy, a nawet drugi i trzeci rok nauki. Wszystko co związane jest z Japonią zachwyca, a każdy Japończyk jest niesamowity. Usłyszawszy nową ciekawostkę z drugiej strony globu jest się przekonanym, że to odkrycie XXI w, a przede wszystkim - poczucie bycia specjalistą.
I te bardzo nasilone emocje obserwuję u 8/10 uczniów, których rozmowy słyszę na korytarzu.

✔Etap szoku kulturowego
Pojechałam do Japonii i okazało się, że przeczytane książki, obejrzane filmy, nauczona gramatyka i zasłyszane historyjki są owszem, interesujące, ale niewiele wspólnego mają z życiem codziennym.
Pomimo tego, że wyjeżdżając do Japonii by w niej zamieszkać miałam już kilkunastu znajomych Japończyków, miesięczną wycieczkę do Japonii za sobą i roczny staż związku z Japończykiem to musiałam uczyć się wszystkiego od nowa. Bo o codzienności i rzeczach oczywistych dla Japończyków nikt nie opowiada i książek nie pisze.
Tu też nastąpiło zderzenie z kulturą. Bo wyobrażenie wzięte z książek i od japońskich znajomych w Polsce mocno odbiegało od otaczającej mnie rzeczywistości.

✔Etap pierwszego przystosowania się
Przestałam być nieporadna jak dziecko. Nauczyłam się nazw sklepów, rozróżniałam produkty na półkach, opłacałam rachunki, znałam topografię miasta, ale... nadal byłam samotna. Niemal samodzielna, ale skupiona na codziennych czynnościach.

✔Etap izolacji
Mam dość. Chcę wracać do domu. Ta Japonia nie jest Moją Japonią, czyli odbiega od mojego wyobrażenia. W moim odczuciu była to wówczas depresja. Objawiała się zniechęceniem, napadami złości, zmęczeniem, ospałością. Tego się nie dało pokonać samemu, ja nie mogłam.

✔Etap akceptacji i integracji
Ze poznanymi w ciągu ośmiu miesięcy ludźmi zaczęły mnie łączyć coraz solidniejsze nici. Część z nich przekształciła się w przyjaźnie. Poruszałam się w Japonii swobodnie. Poznałam rytm codziennego życia, w sklepie wiedziałam co gdzie leży, płacenie rachunków zajmowało mi mniej niż minutę, nie musiałam prosić nikogo o powtórzenie wypowiedzi prostszymi słowami. Byłam zapraszana na różne festiwale i spotkania. Japońscy znajomi widząc mój entuzjazm chcieli mi pokazywać więcej, uczyć nowych rzeczy. Pomimo tego, że nadal kaleczyłam język nikt już nie zwracał na to uwagi.
Na tym etapie, ostatnim już, wiem, że mam olbrzymią wiedzę i jeszcze większe braki. Chętnie opowiadam o moich doświadczeniach, bo wiem, że japonistom potrzebne są takie "przykłady z życia wzięte", mnie było.
Szukam już innej literatury, niż na etapie nr 1. Sięgam po anime i dramy, bo wiem, że to element japońskiej kultury i mogę się z nich wiele nauczyć. Skupiam się na nauce języka.
Ja przeszłam przez wszystkie pięć etapów i myślę, że jeśli się nie mieszka, nie pracuje i nie żyje z Japończykami w Japonii to nie da się przejść na etap nr 2. Bo będąc w Polsce, gdy kończy się etap nr 1 to zwyczajnie rzuca się naukę języka i kultury.


2 komentarze:

  1. Więcej wpisów proszę o codziennym życiu! :)

    ". Sięgam po anime i dramy, bo wiem, że to element japońskiej kultury i mogę się z nich wiele nauczyć."
    A wiesz co jest śmieszne, wiele ludzi twierdzi, że to kompletnie z Japonią nie ma nic wspólnego (oczywiście piszą to osoby, które nigdy w Japonii nawet na krótkim wyjeździe nie były). Tymczasem ja, będąc na 2 tygodniowym wypadzie w zeszłym roku (języka uczę się sam od początku, ale szczerze mówiąc nie było tak źle z dogadywaniem się, jak myślałem, że będzie - pomimo moich wielu błędów i kaleczenie struktury zdań), wykorzystałem sporo wiedzy, jaką zdobyłem właśnie oglądając ich seriale, anime i z tego co przeczytałem w mangach (oczywiście z oryginalnych wydań, bądź bardzo wiernych fanowskich tłumaczeń, gdyż to jest wydawane między innymi - a może i zwłaszcza - w Polsce, to jest jedną wielką tragedią - w zasadzie z ducha oryginału zostają tylko i wyłącznie obrazki). Tyczyło się to właśnie ich kultury, zachowań i często stereotypów, z których sami się śmieją właśnie za pomocą mediów.
    Dlatego też jak widzę "ekspertów" wypowiadających się na temat anime czy mangi, jakoby nie było tam żadnego odzwierciedlenia codziennego życia Japończyków, to patrzę na nich z politowaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim - bardzo dziękuję za komentarz! :)

      Publikacja wspomnień z wyjazdu do Japonii od dawna chodziła mi po głowie, ale bardzo z tym zwlekałam. Wspomnienia to dużo subiektywnych opinii, prywatnego życia... Będę próbowała to wszystko wypośrodkować, ale uważam też, że własne odczucia w interakcji z kulturą również mają ogromne walory poznawcze :)

      Ja nigdy fanką anime i mangi nie byłam, ale daleka byłam i jestem od twierdzenia, że to tylko "kreskówki dla dzieci". Moi znajomi sypią tytułami jak z rękawa, gdy pytam o anime związane z np. ryokanem, izakayą, japońskimi wierzeniami... Ja już w samych filmach Ghibli widziałam bardzo wiele z codziennego życia.

      Poza tym... Wachlarz anime jest tak szeroki, że raczej każdy coś dla siebie :) Ja nie przepadam raczej za takimi komediowymi, poprosiłam o radę i... mam już kilkanaście tytułów :)

      Usuń